Komentarze: 0
Po pierwsze to dzieki za komentarze... nie spodziewalam sie tego... jesli jeszcze raz ktos tu zajrzy to moze zechce mi wytlumaczyc jak dzialaja blogi... jak mam sprawdzic czy mam jakies komentarze??
a tak poza tym to u mnie dzis dzien nudy... nic praktycznie sie nie wydarzylo...
mialam rano wstac i pojechac na uniwerek, zeby zawiesc dokumenty na wspomniany juz oboz... jednak gdy zadzwonil budzik okazalo sie, ze odwiedzil mnie dzis len gigant... nie chcialo mi sie z nim walczyc, wiec poddalam sie i poszlam dalej spac...
w koncu wstalam... bylo juz po 11... ale to przeciez wakacje... mozna sobie pozwolic... niestety okazalo sie, ze nieproszony gosc nadal czycha... (chodzi o lenia)... tym razem nie chcialo mi sie zejsc na dol, zeby zrobic sobie sniadanko... wlaczylam kompa... popatrzylam glupkowato w monitor i zjawil sie tata... bylam juz przygotowana na to, ze bede musiala sie tlumaczyc z mojego lenistwa... wybaczyl mi... na uczelnie pojade w poniedzialek... nic sie przeciez nie stanie... mam czas do 15 sierpnia...zmobilizowal mnie jednak do zmywania... siostra dzis rano wyjechala na mazury, mama w pracy, wiec na mnie padlo... :-( potemn godzinki plynely sobie powolutku az do obiadu... mama zostawila wszystko przygotowane, ale i tak z moimi zdolnosciami kulinarskimi potrafilam zepsuc spagetti... musialam tylko wstawic makaron do goracej wody i podgrzac sos... ale jak na zlosc zadzwonil telefon...jako osoba towarzyska musialam chwile porozmawiac... ta chwila sie przeciagnela... makaron zdazyl sie rozgotowac... :( potem byly juz tylko glupie uwagi taty... nastepnym razem bedzie sam wszystko robil...