piatek i weekend
Komentarze: 0
Wiedzialam ze tak bedzie... zaspalam... wiem, wiem... nie trzeba bylo do pierwszej w nocy siedziec w necie... kolejny raz dostalam nauczke... i co z tego??!! dobrze, ze ojciec mnie obudzil.... inaczej bylaby kaplica... wstalam... szybko sie umylam, ubralam i do lekarza... kolejny dzien bez sniadania... na miejscu okazalo sie, ze nie trzeba bylo az tak sie spieszyc... byl zajety... nic nowego... juz sie przyzwyczailam... takie sa ceny jak sie chce czlowiek leczyc u jednego z najlepszych w Polsce... nic straconego... popatrzylam na trening pilkarzy... kolejny raz stwierdzilam ze L.A to jest to... jak Ci pilkarze sie poruszali... matko... zero koordynacji.... zero sprawnosci... w koncu lekarz wyszedl po mnie... dostalam kolejny zastrzyk... nie bolalo... juz sie przyzwyczailam... od marca mozna sie przyzwyczaic... ale gdyby byla choc odrobina poprawy... a tu nic... ale dostalam pozwolenie na rozciaganie... to juz cos... postep...
siedze teraz w domu i czekam na mame... tylko wroci, pakujemy sie i wyjazd... wybieramy sie na mazury... wcale mi sie nie chce... ale juz w niedziele bedziemy z powrotem... szybko minie... mam nadzieje...
wczoraj dobrze skonczyl sie dzien... p.k. zaprosil mnie do kina... ucieszylam sie... moze cos w koncu zaskoczy miedzy nami... szkoda ze premiera jest dopiero po 22 sierpnia... szmat czasu... wszystko sie moze zdarzyc,... ale nie trace nadziei... moze sie umowimy jeszcze wczesniej... dziwne ze nie chcial mi specjalnie niczego powiedziec o spotkaniu z k.k.... musialam wszystko wyciagac... widocznie musialo byc fajnie... szkoda...
to na tyle na razie... az dziwie sie sobie ze jestem taka systematyczna... wciagnelo mnie to juz troszke... fajna sprawa... ale zobaczymy na jak dlugo...
POZDRAWIAM
Dodaj komentarz