sie 12 2003

wspomnienia cz.4


Komentarze: 0

zajelam sie nauka i treningiem... wzielam sie za siebie i w koncu schudlam... oboz w gorach - znowu kontuzja... tak naprawde to wtedy zaczelo sie wszystko walic... przemoglam sie i pojechalam na oboz kadrowy w kwietniu... teraz z perspektywy czasu nie wiem czy dobrze zrobilam... moze nalezalo zostac i sie leczyc... moze teraz moglabym juz normalnie trenowac... niewazne... ale tam byl znowu ON - p.r... zaczelismy znowu rozmawiac... pisklak (j.k) mowila, ze jestem glupia, ze nie powinnam tego ciagnac, ale cos mi mowilo, dlaczego nie??!! przeciez nic zlego nie robimy... ale czy na pewno?? przeciez on ma dziecko, zone, poza tym tyle lat starszy... zaproponowal mi wspolprace... ze zostanie moim trenerem... odmowilam... nie chcialam... szanuje swoja trenerke... moze nie jest najlepsza, ale przyzwyczailam sie... do wszystkiego czlowiek moze sie przyzwyczaic... wzial ode mnie numer telefonu... pomyslalam, ze wreszcie bedziemy mieli kontakt... naprawde sie cieszylam i od razu zaczelam czekac na telefon od niego... obiecal ze zadzwoni... dotrzymal slowa... tylko wrocilam do domu i od razu zadzwonil... rozmawialismy jak kumple... telefony byly czeste... srednio raz w tygodniu... poznawalismy sie... czesto proponowal spotkania... ja nie chcialam... bylo mi dobrze tak jak jest... wiedzialam ze o mnie mysli... wystarczalo mi to...

m.p. : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz